Trochę historii…
Chór kościelny
na podstawie tekstu Józefa Urbana pochodzącego z Księgi Pamiątkowej Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Świętochłowicach
Chór w parafii działał już od początku jej założenia (1901 r.). W 1931 r. inicjatorem i nowym założycielem był nauczyciel Adam Gaś. Do roku 1939 dyrygentem był Józef Szurman, a prezesem Paweł Sabela. Po wyzwoleniu Śląska w styczniu 1945 roku grupa Polaków Ewangelików wywodzących się z przedwojennych działaczy, takich związków jak: Towarzystwo Polaków Ewangelików, Związek Polskiej Młodzieży Ewangelickiej i Ewangelickie Stowarzyszenie Niewiast – zabrało się do zabezpieczania budynku kościoła i plebanii. Oni to tez doprowadzili do odprawiania nabożeństw przez ks. Klusa, a potem ks. Fiszkala. Parafie w Świętochłowicach, jak i pozostałe parafie na Śląsku włączono do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego z Konsystorzem w Warszawie.
Normalne funkcjonowanie Parafii w Świętochłowicach zaczęło się wraz z powrotem ks. L.Raabego w połowie 1945 r. i objęciu przez niego administracji parafii, która w wyniku wojny w znacznym stopniu zmalała. W tym też czasie zrodziła się chęć i potrzeba spotykania się parafian nie tylko na nabożeństwach. Jednym z takich przejawów stało się zamiłowanie do śpiewu chóralnego. Tak powstała grupa parafian, która rozpoczęła próby śpiewu pod kierownictwem ks. Bertolda Rueckerta – szwagra ks. Raabego. Niedługo grupa ta przerodziła się w dość liczny kościelny chór mieszany. Kolejnymi dyrygentami byli: pani Lizetta Golka (1947-1954; 1969-1972; 1985-1988), prof. Ludwig Zdrzałek (1954-1969), Ruta Szala (1973-1984). Od 1988 chór prowadziła Zuzanna Kubies, obecnie od 2011 r. dyrygentką jest Iga Eckert. Prezesami chóru byli Gerard Polok (1946-1969), Edward Drozdek (1969-1972), Józef Urban (1985-1988), a następnie Jerzy Seemann.
Szczególnie zaszczytną rolę w dziejach chóru i zasług dla jego artystycznego rozwoju odegrał prof. L.Zdrzałek. Dzięki zaangażowaniu dyrygentów, jak i chórzystów, chór osiągnął wysoki kunszt wokalny, co przejawiało się szczególnie w śpiewności poszczególnych głosów, barwie dźwięku wokalnego, technice wokalnej, temperamencie i interpretacji. Chór w większości występuje w Kościele macierzystym w okresie świąt kościelnych iw czasie uroczystych czy tez okolicznościowych nabożeństw.
W roku 1946 zrodziła się idea organizowania konkursów dla chórów kościelnych należących do diecezji na Śląsku. W roku 1947 odbył się taki konkurs w kościele w Rybniku, gdzie chór ze Świętochłowic zdobył I miejsce. O randze tego konkursu może świadczyć fakt, że wśród jurorów zasiadał znany muzyk prof. Karol Stryja. Jednak od 1948 roku zrezygnowano z takich konkursów, a przyjęto formułę zjazdów bez klasyfikowania poziomu chórów. Miało to być zachęceniem do powstawania nowych chórów, a tym samym do ogólnego rozwoju śpiewu chóralnego przy parafiach. Co roku organizowane są Zjazdy Chórów, których gospodarzami są różne parafie kościołów diecezji katowickiej. Świętochłowicki chór uczestniczył we wszystkich zjazdach. Program takich zjazdów jest bardzo urozmaicony. Nabożeństwo, występy chórów, popisy ochotników (soliści, zespoły), spotkania tematyczne, konkurencje sportowe, gry, zabawy i in. Nigdy nie zapomina się też o przygotowaniu miejscowych przysmaków ochoczo konsumowanych przez uczestników Zjazdów. Parafia Świętochłowice była już organizatorem czterech zjazdów.
Nasz chór wielokrotnie był zapraszany do parafii leżących poza diecezją katowicką i uczestniczył w ważnych wydarzeniach kościelnych. Śpiewał m.in. w Cieszynie, Jaworzu, Bażanowicach, Skoczowie, Łodzi, Krakowie oraz katedrze rzymsko-katolickiej w Opolu. Występował także w mszach w innych kościołach rzymskokatolickich w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. W 1996 roku chór został zaproszony do miejscowości Burgum w Holandii przez tamtejszą parafię partnerską, z którą utrzymuje kontakty od 1982 roku. W czasie tygodniowego pobytu chór wystąpił z dwoma koncertami, a ponadto zwiedził wiele miejscowości w pięknej Fryzji.
Ponieważ parafia dysponuje stosunkowo dużą salą ze sceną, członkowie chóru wystawili kilka sztuk teatralnych z partiami wokalnymi. Spektakle cieszyły się dużą popularnością wśród mieszkańców Świętochłowic. W repertuarze chóru były również pieśni świeckie, np. „Nad pięknym modrym Dunajem” J.Straussa.
Chór spotyka się nie tylko na próbach, ale organizuje także różnego rodzaju imprezy: wycieczki, pieczenie kiełbasek, zabawy, a w okresie Świąt Bożego Narodzenia tzw. „gwiazdki”. Członkowie chóru wraz z młodzieżą w latach sześćdziesiątych utworzyli zespoły gry w tenisa stołowego i siatkówki. Rozgrywki prowadzone były między parafiami. Boisko do siatkówki zostało zbudowane na terenie parafii własnymi siłami. W suterenie parafii przygotowano trzy pomieszczenia z pięknym wystrojem, w których utworzono „Far-Jazz-Club”, gdzie parafianie słuchali i bawili się przy aktualnej muzyce rozrywkowej. Obecnie ani zespoły sportowe, jak i klub już nie istnieją.
W repertuarze chóru były i są utwory z partiami solowymi i w duecie, które wykonywali i wykonują: Anna Raabe, Maria Klecha, Emanuel Biok, Jerzy Mituła, Zuzanna Kubies, Danuta Rzepka. W 1999 roku chór wziął udział w koncercie kolęd w kościele rzymsko-katolickim w Chropaczowie. Został zaliczony do przodujących chórów ze Świętochłowic i wraz z paroma innymi chórami nagrał wspólny album muzyczny pt. „Kolędy i Pastorałki z narodzenia Pana”.
O chórze parafialnym
fragment wspomnień Eugeniusza Raabe „Ale to już było i nie wróci więcej” pochodzących z Księgi Pamiątkowej Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Świętochłowicach
Smutne wspomnienia i doświadczenia wojny, próby poróżnienia przez nowa władzę Ślązaków między sobą, zewsząd lejąca się propaganda sprawiały, że zarówno młodzież (ale nie tylko ona) robotnicza, jak i inteligencka znajdowała przystań przy parafii. Chór parafialny, jak dziś oceniam, była to niejako instytucja. Na próby, które odbywały się raz w tygodniu przychodziło ok. 40 osób. Wśród nich kilka o bardzo dobrych głosach, które trzeba było tylko oszlifować, a reszta dopiero uczyła się nut, solfeżu i po trudnych początkach coraz bardziej przekonywała się do śpiewu chóralnego. Chór miał wielkie szczęście do dyrygentów. Zaraz po wojnie chór prowadził ks. Bertold Rueckert, muzyk, kompozytor, człowiek powszechnie lubiany, umiejący nawiązywać kontakt z młodymi ludźmi. Za jego dyrygentury chór osiągnął pierwsze sukcesy, wygrywając bezapelacyjnie na I Diecezjalnym Zjeździe Chórów Ewangelickich w Rybniku w 1947 roku. W następnych latach Chór nasz miał ciągle najwyższe notowania, czego efektem była słuszna decyzja organizatorów o rezygnacji z przyznawania dyplomów za zdobyte miejsca, a wręczano jedynie za uczestnictwo. Pastor Rueckert został uznany za założyciela chóru, zachowany we wdzięcznej pamięci i w przekazach żyjących chórzystów, a jego portret długo wisiał w sali parafialnej.
Już za czasów ks. Rueckerta próby prowadziła również p.Lizeta Golka, która była jego zastępczynią, a jak się później okazało przez długi czas samodzielnie i z wielkim powodzeniem prowadziła chór. Jej rola miała szczególne znaczenie zaraz po wyjeździe ks. Rueckerta. Przez około dwa lata chór prowadził prof. kamieniecki, który również dbał o to, by nie obniżyć jego poziomu. Zaraz potem nadeszła era prof. Zdrzałka. Ale jak do tego doszło, że ten młody człowiek z Goduli, katolik, kończący studia w klasie organu PWSM w Katowicach, późniejszy wirtuoz i profesor tej uczelni, znalazł się w naszym chórze i związał się z nim na długie lata, aż do przedwczesnej swojej śmierci? Otóż sprawa była prosta i przedstawiała się wręcz iluzorycznie. Ten zdolny student, przygotowujący się do obrony dyplomu, musiał codziennie wiele godzin ćwiczyć na organach. Wszędzie Mu odmawiano i wreszcie trafił do mojego ojca (ks. L.Raabe), który nie zastanawiając się długo wyraził zgodę na ćwiczenia pod jednym warunkiem – prowadzenie chóru kościelnego. Ta „inwestycja”, jak się później okazało, zwróciła się z nawiązką. Prof. L.Zdrzałek, który oprócz zajęć na uczelni, prowadził także jeszcze inny chór, z naszym związał się najbardziej ze względu na atmosferę w nim panującą, śpiewacze talenty i poziom, który zastał, a potem sam misternie szlifował. Wykonywano coraz trudniejsze utwory, jak chociażby oratorium „Mesjasz” Hendla, z którym zresztą wystąpiono w PWSM w Katowicach, i który był nagrywany dla Polskiego Radia. Oprócz bogatego repertuaru pięknie śpiewanych pieśni kościelnych, wykonywano wiele dzieł oratoryjnych. W jednym z nich śpiewałem w chórze chłopięcym, który do tego dzieła został powołany i ćwiczył razem z dorosłym chórem, a finałem był koncert z udziałem orkiestry w naszym kościele. Koncertowaliśmy również w Krakowie. Żałuję tylko, że nie pamiętam nazwy wykonywanego dzieła. Chór występował w wielu salach koncertowych, kościołach, a profesor był dumny z tego, że mógł nas również zaprezentować w kościołach rzymsko-katolickich. Chórzyści starali się rewanżować profesorowi dobrym śpiewem, m.in. na Jego ślubie z p.Kingą z d.Ogórek, świetną sopranistką, która później wspomagała chór partiami solowymi. Chór miał również swoich solistów, w sopranach p.Marię Klecha i Rutę Szala, w altach nie mogę pominąć mojej mamy (pastorowa Anna Raabe), a w tenorach Emanuela Bioka i Jerzego Mitułę. Z inicjatywy prof.Zdrzałka w naszym kościele odbywały się koncerty z udziałem znanych śpiewaków i instrumentualistów. Pamiętam wirtuoza gry na organach M.Bliwerta i wiolonczeli Zotschera z Filharmonii Śląskiej. Chór wykonywał również repertuar świecki, i tu przypominam sonie koncert pieśni ludowych, wielokrotnie powtarzany był w naszej sali koncert pieśni strussowskich pt. „Nad pięknym modrym Dunajem”, na który trudno było zdobyć bilety. To jednak nie wszystko o dokonaniach chórzystów. Podobnie było z biletami na operetkę I.Offenbacha ” „Jagusia płacze, śmieje się Jaś”, która była wydarzeniem kulturalnym, ażeby j ą wystawić, trzeba było ją zaprezentować przed Urzędem Kontroli Prasy i Widowisk, czyli tzw. cenzurą. Po śmierci nieodżałowanego profesora, chór objęła ponownie L.Golka, a później przez długie lata prowadziła go organistka Ruta Szala. Chór miał szczęście nie tylko do dyrygentów, ale i do prezesów. Najpierw niezapomniany Gerard Polok, człowiek o wielkim zmyśle organizacyjnym, inicjatywie, rozlicznych pomysłach, a poza tym o niesamowitej „vis comika”. Człowiek, który potrafił rozbawić najbardziej zachmurzone towarzystwo, sypał dowcipami jak z rękawa. On najczęściej występował w sztuczkach scenicznych, skeczach, przyśpiewkach. Na corocznej „Gwiazdce” chóru odśpiewywał ułożone przez siebie na każdego kuplety, przy wręczaniu prezentów, które wzajemnie sobie chórzyści ofiarowali. Prezes był bohaterem licznych wycieczek i eskapad chóru, wspomnę chociażby te do Wisły, Skoczowa i Prudnika. Na balach, na których bawiło się ok. 200 osób, a miejsca zamawiało się znacznie wcześniej, prezes był oczywiście wodzirejem. Jakie to były przygotowania: kotyliony, czapki, dekoracja sal, ciepłe dania, zimny bufet, zespół muzyczny. Wszystko wykonywane chętnie, własnymi siłami. bez specjalnej mobilizacji. Kolejnym prezesem był Rudolf Drozdek, chórzysta „od początku”, wielce zasłużony jako fotograf, który uwieczniał wszystkie parafialne wydarzenia. Kto z nas nie ma zdjęć robionych przez pana Rudolfa? Wszystkie konfirmacje, zjazdy, uroczystości, bale, szkoda tylko ,że nie zostały one opisane. I ostatni ze znanych mi prezesów – Jerzy Urban. Oprócz dobrego głosu i zmysłu organizacyjnego od lat poświęcał swój talent plastyczny parafii, wykonując różne dekoracje do kościoła, na potrzeby chóru (listy gratulacyjne, dyplomy, napisy). Opracowywał i wykonywał dekorację na doroczne „Kirchentagi”, gdzie nas reprezentował. Myślę, że ten wywód pozwolił przekonać czytelników, że nasz chór kościelny to była rzeczywiście instytucja albo inaczej dobra firma.
Chórzyści, których pamiętam: Bachór Krystyna, Barwaniec Krystyna, Biok Emanuel z żoną, Bittner (pani), Bryś Edyta, Burek Krystyna, Bystroń Herbert, Cimała Gerda, Czajkowska Elżbieta, Dorda Jan, Dorda Karol, Drozdek Edward i Helena (małżeństwo), Dusza Helmut i Elżbieta (małżeństwo), Firla Ludwik, Firla Rudolf, Franke Emma, Fremel Gustaw, Gaj Jan i Maria (małżeństwo), Gałeccy (małżeństwo), Grygierek Józef, Grzechca Antoni, Grzechca, Eryk, Grzechca Krystyna, Halacz (małżeństwo), Henszel Jerzy, Holesz Gerda, Holesz Ludwik, Holesz Maria, Jaworek Bolesław i Berta (małżeństwo), Juretko (małżeństwo), Kalus Edward, Klecha Maria, Łukaszek Jerzy, Macioszek Edward z żoną, Miensok Gerard, Mituła Jerzy i Gertruda (małżeństwo), Niemczyk Alojzy, Pilarski Jerzy i Krystyna (małżeństwo), Pilich Jerzy, Polok Gerard, Raabe Anna, Reclik (bracia), Rzepka Danuta, Selinger Kurt z żoną, Siwiec Urszula, Somer Brunon i Olga (małżeństwo), Szajthauer Gustaw, Szala Helmut i Ruta (małżeństwo), Urban Józef i Wanda (małżeństwo), Wunschlik (pani), Zgryzek Anna, Zpiser Eryk, Żabka Ewa.
Chór obecnie….
Chór parafialny LARGO kierowany jest przez p. Igę Eckert, a swymi głosami służą:
Magdalena Brzóska – alt, Joanna Halacz – sopran, Beata Henszel – sopran, Ewa Nowicka – alt, Gizela Pistelok – alt, Katarzyna Przybyła – sopran, Danuta Rzepka – alt, Anna Seemann-Majorek – sopran, Joachim Henszel – tenor, Leopold Kluz – bas, Jerzy Seemann – bas.
Próby chóru odbywają się raz w tygodniu, we wtorki o godz. 18.
Wszystkich chętnych do chwalenia Pana poprzez śpiew chóralny zapraszamy serdecznie do naszego grona!
Zapraszamy do obejrzenia galerii: